czwartek, 9 lipca 2009
Cabo de la Vela-La Guajira Peninsula-Caribbean Coast-north-westernmost Colombia
Pisze juz ze slawnej miejscowosci Cartagena de Indias,drugiej osady hiszpanskiej w Ameryce Poludniowej ktora przetrwala ataki indian i piratow Morza Karaibskiego,zalozonej w 1533 r. przez Pedro de Heredia.
Ale o tym bedzie w nastepnym poscie.Wrocilismy wlasnie z powrotem do cywlizacji z najdalej wysunietego na polnocny-zachod zakatka Kolumbii, Polwyspu La Guajira,znad samej granicy z sasiednia Wenezuela.Kraina to,jak widac,pustynna,przewaznie kamienista i piaszczysta,z niewielka iloscia krzakow.Tutaj znajduja sie dwa najdalej wysuniete na polnoc przyladki Ameryki Poludniowej-Cabo de la Vela(przyladek zagla) i Punta Gallinas(ostrze kur).
My bylismy tylko na Cabo de la Vela,i jedno mozna z cala pewmoscia o nim powiedziec,tam WIEJE.Zamieszkuja te okolice indianie etnii Wayuu,o dosc charakterystycznych rysach-patrz zdejcia.
Sanitaria sa tam,powiedzmy, na poziomie podstawowym,spi sie w hamakach i miejscowych hamakach,takich jak moj,zwannych lokalnie "chinchorro".
Pieknie zasypa sie w takim "wietrznym" miejscu przy swietle ksiezyca,kolyszac sie w hamaku.
Ale to juz za nami.Jutro wyruszamy na podboj Cartagena de Indias,wspomnianej w ksiazce jednej z moich ulubionych pisarek-Isabel Allende- pod tytulem "Ines ,Pani mojej duszy".
Pozdrowienia dla wszystkich.
Jacek
Acha,album jest tam gdzie zawsze:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz